Relacja ze zgrupowania w Charzykowy – twórczość Radka

Dzień 1.
Zostaliśmy powitani przy obiedzie, następnie poszliśmy do portu i zaczęliśmy szykować łódki, niestety nie zdążyliśmy wyjść na wodę. Po kolacji trenerzy zrobili krótką odprawę o planie dnia i organizacji na wyjeździe.

Dzień 2.
Zaczynamy naszą rutynę obozową. Godzina 8:00 rozruch, 9:00 śniadanie następnie godzina nauki i idziemy do portu szykować łódki. 11:00 odprawa, na której omawiamy plany na dzień dzisiejszy i od razu na wodę. Jesteśmy pierwszy raz w tym roku na tak małym jeziorze, więc było to typowe rozpływanie. Po przerwie na obiad wypływamy na wyścig o mistrza zgrupowania. Po spłynięciu idziemy na kolacje, po której jest ogólna odprawa, następnie w grupach z treningu. Dzień kończy się ciszą nocna o 22:00.

Dzień 3.
Dzień zaczął się tradycyjnie rozruchem, a mianowicie pięciokilometrowym biegiem wzdłuż jeziora. Popłynęliśmy dziś na Funkę, gdzie zrobiliśmy trening oraz wyścig. Na wodzie robiliśmy bardzo podobne ćwiczenie co wczoraj, ale pilnując aby nie popełniać błędów omówionych na odprawie dzień wcześniej. Na brzegu trenerzy dali pierwszej załodze żółte koszulki odblaskowe z napisaną na plecach jedynką mające naśladować regatowe lycry na kapok dla pierwszej trójki. Na drugim treningu odbył się jeden, ale za to bardzo długi wyścig – trwał prawie godzinę. Droga pomiędzy portem a jeziorem zajmuje sporo czasu, można go spożytkować na omówieniu w załodze błędów z wyścigu. Po powrocie na brzeg zjedliśmy kolację i odbyła się odprawa.

Dzień 4.
Rozruch był identyczny jak wczoraj. Pierwszy trening zaczął się wariantami, potem przeszliśmy do ćwiczeń startowych, a mianowicie powtarzających się w pętli dwuminutowch startów, następne ćwiczenie polegało na dwuminutowych startach, ale sygnał startu mógł być w każdej chwili podczas ostatnich trzydziestu sekund. Podczas gdy trwała przerwa obiadowa, wiatr się dosyć mocno nasilił i na drugim treningu wyścig odbył się pomiędzy portem a Funką, dosyć blisko brzegu, co sprawiało że wiatr był mocno niestabilny. W wyścigu bardzo dobrze nam poszło, zajęliśmy drogie miejsce. Na odprawie trenerzy pokazali fotki z wody, było dużo śmiechu, ponieważ co kilka ujęć ktoś robił głupią minę akurat w momencie zdjęcia. Po odprawie zagraliśmy sobie jeszcze w ping-ponga, nie dla wszystkich starczyło paletek, więc graliśmy wszystkim czym się dało czyli telefonem, klapkiem lub ręką.

Dzień 5.
Rano pobiegliśmy dziś w drugą stronę wzdłuż jeziora, ale droga okazała się bardzo krótka, więc trener dał nam piłkę i powiedział że pogramy w kosza. Piłka była nie do końca napompowana, więc zasady były mocno elastyczne co do ilości kroków i sposobu kozłowania. O 10:45 spotkaliśmy się w porcie, trenerzy podjęli decyzję że wypłyniemy, pomimo że bardzo mocno wiało. Ten kto się wywrócił miał spłynąć do portu z powodu przenikliwego zimna.
Skończyliśmy trening wcześniej, trenerzy nie chcieli abyśmy się przeziębili. Po obiedzie dostaliśmy informację, że nie schodzimy na drugi trening z powodu wiatru, za to mieliśmy dwie możliwości grać w piłkę nożną lub zrobić obwód stacyjny. Dzień zakończył się kolacją oraz odprawą.

Dzień 6.
Na rozruchu odbył się test na podciąganie ogłoszony parę wyjazdów wcześniej. Chłopcy mieli zrobić co najmniej 10 podciągnąć, a dziewczyny 5. Nie wszystkim się udało zrobić aż tyle podciągnięć, ale niektórzy zrobili aż 17. Na pierwszym treningu trenowaliśmy technikę, czyli warianty, a potem przeszliśmy do ćwiczenia ze zwrotami na gwizdek. Łódka która robiła to najlepiej i wyprzedzała większość dostawała karę jednego obrotu. Na obiedzie trener ogłosił, że wyścig jest odwołany ponieważ już wystarczająca ilość osób jest przeziębiona. Zamiast tego cześć osób grała w piłkę, a pozostali zrobili trening siłowy – obwód stacyjny. Wieczorem po kolacji, trenerzy zrobili nam kartkówkę ze słówek żeglarskich po angielsku i bardzo krótką odprawę.

Dzień 7.
Już sam początek dnia nie zapowiadał się dobrze, od samego rana padał deszcz. Trener stwierdził, że rozruch zrobimy w budynku. O 10:45 spotkaliśmy się przy łódkach i rozpoczęliśmy pracę przy sprzęcie, którą przeszkadzał co chwila przychodzący deszcz z bardzo silnym wiatrem. Po skończeniu pracy przy łódkach poszliśmy na obiad. Po obiedzie odbył się turniej ping-pongowy o mistrza wiosny. Z dziewczyn wygrała Hania Siwek, a z chłopaków Seweryn Wysokiński. Wieczorem, po kolacji, odbyła się odprawa na temat słownictwa angielskiego, mogliśmy pytać o wybrane słówka, trener podał nam też te najpotrzebniejsze.

Dzień 8.
Rozruch był nietypowy ponieważ stanęliśmy w kółku na boisku i rzucaliśmy do siebie piłką, osoba która nie złapała bądź źle rzuciła robiła dziesięć pompek. Przed obiadem odbyło się oficjalne zakończenie turnieju ping-ponga oraz regat o puchar wiosny. Po obiedzie poszliśmy do łódek, przygotować je na długą przerwę. Wyjęliśmy żagle z łódki, przykryliśmy pokrowcem i zabezpieczyliśmy cumami, tak przygotowanym nic nie powinno się stać.

Dodaj komentarz

Adres elektroniczny nie będzie publicznie widoczny.

*

*