EUROSAF 2015

Ponieważ nie wszyscy zainteresowani są członkami zakniętej grupy FB „Polish 420 Team”, postanowiłem umieścić tutaj dotychczasowe relacje a kolejne dodawać a miarę ich powstawania.

Jedziemy na EUROSAF – dzień 1 (podróż)

Będę pisał w jednym miejscu – czyli tutaj.
Po ogłoszeniu listy uczestników MEJ w Burgas wpadłem na pomysł zorganizowania wyjazdu na EUROSAF dla tych, którym się „nie udało”, a którzy mają realne szanse walczyć o dobre miejsca. Tak też powstała ekipa składająca się z dwóch załóg – Emilia/Monika i Wiktoria/Karolina. Kilka tygodni organizacji, nieplanowany urlop, i w efekcie 25 lipca o godzinie 5:45 ruszyliśmy z NCŻ w stronę Francji. Plan na pierwszy dzień był ambitny – przejechać jak najwięcej aby na drugi dzień dać sobie szanse dotarcia na miejsce jeszcze przed zachodem słońca. Początkowo zakładałem nocleg po Akwizgranem, ale ostatecznie wypadło na belgijskie Liege. Dla mnie to pierwsza tak długa wyprawa z przyczepą no i pierwsza tak długa trasa naszym leciwym „volvutem”. Jak to się mówi, stary ale jary – ciągnął żwawo, i gdyby nie konieczność wymiany koła w przyczepie (a potem poszukiwania nowego zapasu) i potem tragiczna pogoda w drodze przez Niemcy, na miejscu bylibyśmy około 23. A tak manewry z przyczepą na parkingu skończyliśmy dopiero po 1 w nocy. Średnia prędkość z trasy wyszła nam 85km/h ale spalanie niestety ponad 16l/100km (to wszytko przez ten wiatr bo rano przez Polskę i wieczorem, gdy wiatr ucichł jechaliśmy ze spalaniem poniżej 14l/100km). Dziewczyny dzielne – na każdym postoju zaczynały od sprawdzenia sprzętu na przyczepie – gdy trzeba było, to poprawiały. Widać, że mają za sobą wiele takich wypraw i trenerzy dobrze wpoili odpowiedzialność za sprzęt także w trasie.
W niedzielę przed nami 950km do portu w Breście. Planujemy ruszyć po śniadaniu, czyli około 8:30 rano. Trasa 11-12 godzin.
Trzymajcie kciuki.

Jedziemy na EUROSAF – dzień 2 (podróż)

zgodnie z planem, dzisiaj przejechaliśmy 902km pięknymi trasami przez Normandię i Bretanię. Dwa olbrzymie mosty w Havre robią wrażenie – najpierw stromo pod górę, potem przejazd kilkadziesiąt metrów nad wodą, a potem stromo w dół. Kolejne wrażenia to widok w oddali zamku Staint Michel. Jeszcze po drodze port w Saint Malo (ten z szanty Jurka Porębskiego).
Z Liege ruszyliśmy o 9 rano – akurat naszą sąsiadkę z hotelu aresztowała policja (wyglądała na na niezłym haju). Hotel NIEGODNY polecenia – już nigdy więcej nie zatrzymam się w Premiere Classe. Na miejsce docelowe dotarliśmy po 12 godzinach podróży. Ponieważ słońce (co prawda za chmurami) było całkiem wysoko, zdjęliśmy z przyczepy łódki i zwodowaliśmy ponton. Karolina, jako sternik motorowodny, przewiozła pozostałe dziewczyny po porcie – po dwóch dniach (19 + 12 godzin) w samochodzie, dłuższa chwila na świeżym powietrzu dała im sporo frajdy – wróciły ochlapane bardzo słoną wodą. Hotel mamy 4 minuty jazdy od portu (też w porcie, bo port zajmuje cały brzeg w Breście). Super fajne miejsce, w samym sercu miasteczka, czyste i wygodne pokoje, no i cena! Wychodzi nam po 65 zł/nocleg bez śniadania w warunkach o niebo lepszych od tych, które znamy w Polski. A to przecież Francja. O 22:30 wyszliśmy na kolację – kilka restauracji, jak to we Francji, cały czas serwowało jedzenie. Tuż przed północą wróciliśmy do hotelu. Teraz czas na sen. Jutro o 14:00 zaczyna się rejestracja więc planujemy być w porcie około południa, aby popracować przy łódkach.
Wiadomość dla Panów Trenerów – dziewczyny są super. Ja czuję się jak na urlopie. Emilia, Monika, Karolina i Wiktoria to super paczka. Mają tutaj coś do udowodnienia – i ja jestem pewien, że udowodnią. Marcin M. i Paweł N. – możecie być z nich dumni.
Jutro pogoda będzie się zmieniała – ma odejść niż, co wiąże się z bardzo silnym wiatrem – w porywach do 36 węzłów, więc zapewne na wodę zejdziemy dopiero po południu, jak nieco przycichnie – szkoda sprzętu. Albo jutro zajmiemy się zwiedzaniem. Na razie chłodno – 15-18 stopni, wiatr i co chwila przelotny deszcz. Ale od środy, kiedy zaczną się wyścigi ma być ciepło i słonecznie – takiej pogody „moim” dziewczynom życzę.

Jedziemy na EUROSAF – dzień 3 (rejestracja i pomiary) 

Dzisiaj, zgodnie z planem, była rejestracja i pomiary. Organizatorzy zapraszali krajami, nie klasami – my ustawiliśmy się w kolejce drudzy, za olbrzymia (18 jachtów) ekipą Wielkiej Brytanii. Polskę reprezentuje tylko 6 załóg – nasze dwie oraz 4 w klasie 29er (pozdrawiamy trenera Daniela). Pomiary to właściwie tylko inspekcja sprzętu i sprawdzenie, czy flagi narodowe są przyklejone zgodnie z instrukcją. Potem już tylko pobranie koszulek i z głowy. Nasza ekipa, w przeciwieństwie do 29erów, dzień spędziła na lądzie – dziewczyny wyszykowały sobie sprzęt na jutro. Późnym popołudniem wybraliśmy się na wycieczkę na „koniec Europy” do miejscowości Saint Mathieu – skąd mieliśmy widok na Atlantyk. Dziewczyny chciały na plażę, ale okazało się, że najbliższa jest na Lazurowym Wybrzeżu … Powspinały się więc na skały, porobiły zdjęcia i chyba były zadowolone. Za chwilę wychodzimy na kolację.
Jutro rano odprawa team leaderów a potem practice race. Planujemy być na wodzie kilka godzin. Pogoda się poprawia – powoli odchodzą deszcze i silne szkwały.

coś z innej beczki – nasz hotel.
Res Gens De Mer - http://www.lesgensdemerbrest.com - hotel w samym centrum portowej części Brestu, tylko 4 minuty autem od portu jachtowego. I tylko 65 zł/osobę/dobę (bez wyżywienia). Tylko dwie gwiazdki, ale czysto, ładnie, przytulnie, i tak jakoś marynistycznie. Okazuje się, że mamy chyba najbliżej ze wszystkich ekip do portu, że tuż za rogiem szereg knajpek, że czuć morze przez cały czas (na szczęście nie ma w pobliżu portu rybackiego).
Juz teraz możemy ten hotel polecić tym wszystkim, którzy planują wypad do Brestu.

Jedziemy na EUROSAF – dzień 4 (rejestracja, practice race i ceremonia otwarcia)

Dzień przywitał nas chmurami i przelotnym deszczem. Organizatorzy, jak to Francuzi – mili, uprzejmi, nie mówią po angielsku (no, mówią ale słabo i nieliczni) i całkowicie, tak po francusku niezorganizowani.
Odprawa team leaderów przesuwała się bo naradzała się komisja regatowa. A jak już się z nami spotkali, to się okazało, że niczego nie ustalili i pytali trenerów, jak chcemy, żeby to było zorganizowane. Ponieważ zcałego towarzystwa znam się na rzeczy najmniej, więc najwięcej mówiłem – szczególnie w imieniu naszych 29erów. No i ustalili tak, jak nam jest wygodnie! Czyli pierwszy mały sukces.
Potem miał się zacząć practice race ale komisja miała kłopot z ustawieniem trasy chociaż wiatr był w miarę stały. Z ponad półgodzinnym opóźnieniem, po jednym generale udało się wystartować razem 420 Boys&Girls. Oczywiście każdy startował jak mu się podobało a znaki były tylko wskazówką, w którą stronę płynąć (nikt nie kazał ich omijać). W wyścigu wystartowała mniej więcej połowa stawki. Ponieważ jednak wiatr zdechł, do końca dotrwali tylko najwytrwalsi (nas wśród nich nie było). Na szczęście przed practice race udało się dziewczynom dobrze pożeglować przez ponad dwie godziny, zapoznając się z akwenem.
Generalnie EUROSAF to mini impreza – z punktu widzenia klasy 420 to prawie jak nasze lokalne regaty – 17 załóg boys i 12 załóg girls czyli 29 razem. Z tym, że FRA, GBR i ITA przysłały pierwszy garnitur – zapewne zaraz po imprezie zapakują się w samoloty i polecą do Burgas na czekające na nich wyczarterowane łódki. Ale kto bogatemu zabroni.
Pogoda szykuje się średnio-słabo wiatrowa, co daje naszym załogom większe szanse, szczególnie że większość konkurentek to załogi klasy MAXI.
Dzisiaj o 18:00 mamy oficjalne otwarcie regat a od jutra od 11:00 wyścigi.

Będzie trudniej, niż mysleliśmy – więcej wyścigów i mniej jachtów w medal race:

„The schedule this week will see a up to 4 races every day for the 420, Laser Radial and 29er classes [...].

On Sunday, the top 8 in each series will compete in the Medal Race, a single race where points will count double towards the general classification that will decide between the best sailors.”

ale za to pogoda się poprawiła:

„The weather conditions should be more favourable than in the past few days with no rain forecasted and a 10 to 15 knots North-Westerly wind.”

A zatem – trzymajcie kciuki!

Na ceremonii otwarcia staliśmy ramię w ramię z 29erami. Poszło sprawnie, a potem powitalny drink – dla nieletnich oczywiście sok (chociaż niektórzy próbowali robić „dorosłe” miny i załapać się na bąbelki szampana (mówię wam, to przereklamowany napój).
Teraz już jesteśmy po kolacji i krótkiej odprawie (no ja to chyba mogę co najwyżej paczki do domu odprawiać) – sprawdziliśmy prognozę pogody oraz na jej podstawie i na podstawie informacji o pływach ustaliliśmy taktykę na jutro. Teraz trzeba się wyspać – dziewczyny dostaną jutro śniadanie do pokojów (przed 8 rano lecę po bagietki – a co tam, niech czują się jak mistrzynie). A potem o 10 na wodę i o 11 start.
Do jutra!

Jedziemy na EUROSAF – dzień 5 (wyścigi)

No i zaczęło się – wiatr zgodnie z prognozami 13-15kn z WNW skręcający na NW – czyli przelatuje znad Atlantyku nad miastem i spada na zatokę dając odkrętki, prywatne szkwały, etc. Do tego prąd przypływu, wciskający w zatokę środkiem nurtu. Wczoraj przeanalizowaliśmy jak to wygląda, i pewne było, że halsówki nie można płynąć środkiem zatoki bo bedzie i pod wiatr i pod prąd. Na przymiarkach wyszło, że lewa strona „wydaje”. Jednak trasę nam rozstawili trochę dalej, w stronę oceanu i okazało się w pierwszym wyścigu, że jednak lewa „nie wydaje”. Na pierwszy znak Emilia i Monika weszły około miejsca 8 (na 11 startujących) a Wika i Karolina dumnie zamknęły stawkę ze stratą około 150m do nastepnej łódki. Ale potem dużo nadrobiły na połówce i pełnym i do drugiej halsówki startowały już z 10 miejsca. Drugą halsówkę popłynęły koncertowo i tym razem w prawo, i ukończyły wyścig na 5 miejscu – ale niestety z OCSem. Emilia i Monika ponownie popłynęły w lewo i niestety, zamknęły stawkę. Potem okazało się, że były aż 4 OCSy, więc punktowo to nie było bardzo źle. Drugi wyścig Wika i Karolina zaczęły od prawej, a Emilia i Monika ponownie od lewej. Wika i Karolina na początku płynęły w czołówce, ale niestety nagle im zdechło wianie i na pierwszym znaku wylądowały około 8 miejsca. W tym wyścigu niestety nie było przetasowań i nasze dziewczyny ukończyły wyścig na 8 i 11 miejscu. Dziewczyny bardzo narzekały na odkrętki na dojściu do pierwszego znaku,który został postawiony prawie w mieście (pod samym brzegiem portu handlowego z wysokimi magazynami, dźwigami, i innymi przeszkadzajkami).
Na trzeci wyścig musieliśmy nieco poczekać ponieważ przestawiono trasę (wiatr poszedł nieco w prawo). Na starcie obie nasze załogi wyszły bardzo dobrze. Do górnego znaku Wika i Karolina dopłynęły w czołówce a Emilia i Monika w drugiej połowie stawki. Potem Wika i Karolina wyszły na 3 miejsce po połówce i pełnym. Na drugiej halsówce przeskoczyły załogę z Austrii i dalej, razem z Niemkami powiększyły przewagę do bezpiecznych 100m. Na ostatniej połówce chciały zaatakować (wiało mocniej i Niemki i nasze dziewczyny zrzuciły spinakery) i postawiły spinakera ale Niemki zrobiły to samo i obie załogi w odległości nie więcej niż 10m weszły w ślizgu na metę. Emilia i Monika dopłynęły na 9 miejscu. Niestety, w ostatnim wyścigu Emilia i Monika miały kolizję z Francuzkami i mają poważnie uszkodzona łódkę. Oczywiście złożyły protest – mamy wyznaczony termin o 18:10. Wieczorem musimy naprawić łódkę, aby dziewczyny mogły dalej startować (na razie łódka bierze wodę do komory dziobowej). Przy tym zdarzeniu Monika oberwała bomem w głowę więc w komplecie mamy także guza.
Po pierwszym dniu dziewczyny są odpowiednio na 9 i 10 miejscu, czyli na razie poza miejscami w medal race ale przed nami jeszcze 3 dni na poprawienie wyników. Gdyby nie OCS, Wika i Karolina byłyby na 4 miejscu na remisie punktowym z 3 i 5 załogą. No ale nie ma co „gdybać” tylko trzeba się ścigać bez falstartów. Odrzutka dopiero po 9 wyścigu.
Wyniki nieoficjalne, przed protestami.
Wieczorem dopiszę jeszcze kilka zdań.
PS. nasze 29ery rządzą – dziewczyny są 1 (Manikowska/Zygarłowska) i 2 (Melzacka/Micinska) a chłopcy 3 (Staniul/Jabłoński) i coś tam dalej kawałek (Sawicki/Jaworski).

Jedziemy na EUROSAF – dzień 6 (wyścigi)

Dzisiaj po pierwsze zaczęliśmy później, ponieważ wiatr zawitał do zatoki Brest dopiero po 12 w południe. Po drugie dzień był długi i zakończył się dla nas dopiero po 22. Ale po kolei.
Dzisiaj pływaliśmy po „wewnętrznym” trapezie czyli start – halsówka – pełny – halsówka – połówka – pełny – połówka – meta.
Po wczorajszych wyścigach, na odprawie trenerów zgodnie poprosiliśmy o odsunięcie górnego znaku dalej od portu i zabudowań, przez które wiatr wiał jak chciał i komu chciał. Organizatorzy nie do końca zrozumieli o co chodzi, ale było lepiej niż wczoraj – nie było loterii wiatrowej wokół górnego znaku. Pierwszy wyścig miały dziewczyn zacząć w lewo, pod prąd przypływu, który spychałby je w stronę górnego znaku. Niestety, zgodnie ale prawie samotnie, nasze załogi popłynęły halsem z prądem i to daleko, przez co na górny znak weszły jako ostatnie. Na kursie z wiatrem odrobiły stratę. Na kolejnej halsówce Emilia i Monika wyciągnęły wnioski z poprzedniej i popłynęły tylko połowę w prawo i odrobiły sporo miejsc. Wiktoria z Karoliną wybrały druga stronę i halsem śmierci wywalczyły awans o … jedno miejsce. Nie dały rady poprawić swojej pozycji a Emilia i Monika odrobiły jeszcze kilka oczek i summa summarum zakończyły wyścig na 5 miejscu. Wika z Karoliną były 10.
Na drugi wyścig czekaliśmy godzinę ponieważ trzeba było przestawić całą trasę o prawie 90 stopni. To ustawienie okazało się znacznie dla nas lepsze, na akwenie z równym wiatrem i bez odkrętek. Drugi wyścig dziewczyny popłynęły znacznie lepiej niż pierwszy – niestety, Emilia i Monika miały nieco problemów z odpaleniem spinakera i spadły z 4 miejsca na 8 ale Wika z Karoliną zakończyły wyścig na 7 miejscu, po rewelacyjnie popłyniętej drugiej halsówce i połówce. Trzeci wyścig udał się też nieźle – Wika z Karoliną od pierwszego znaku płynęły drugie, za Brytyjkami a Emilia z Moniką też trzymały się czołówki. Na połówce Wika z Karoliną miały kłopoty z wybalastowaniem łódki w szkwałach i straciły nieco dystansu do Brytyjek i co gorsza, straciły przewagę nad Francuzkami i Austriaczkami który udanym manewrem wymusiły na naszej załodze miejsce na znaku. Jednak ostatnia połówka w wykonaniu Wiki i Karoliny była popisowa – dziewczyny w szkwałach do 15kn odjechały Francuzkom i Austriaczkom jak Pendolino odjeżdża TLK i ostatecznie wróciły na 2 miejsce. Emilia i Monika ukończyły ten wyścig na 7 miejscu. Niestety, po spłynięciu do portu okazało się, że na Emilię i Monikę wpłynęły aż dwa protesty w wyścigu 4 (pierwszym dzisiaj). Jeden zgłosiły Brytyjki a drugi Francuzki. Wczoraj nasz protest na Francuzki był rozpatrywany od 19 do 20:30 – dzisiaj dwa protesty razem były rozpatrywane od 19 do 22. W pierwszym przy wątpliwych dowodach niestety uznano winę naszej załogi co oznaczało DSQ zamiast 5 miejsca. W drugi proteście Monika wykazała, że Francuzki zgłosiły protest w związku ze zdarzeniem, które nie miało miejsca – liczyliśmy na wyrzucenie Francuzek z wyścigu za niesportowe zachowanie (w proteście zgłosiły nieprawidłowe zachowanie naszej załogi i Brytyjek, ale protestowały tylko na nas zostawiając w spokoju Brytyjki, które wcześniej protestowały naszą załogę). Monika wykazała przed komisją możliwość wspólnego działania Francuzek i Brytyjek ale komisja oddaliła protest Francuzek, nie dając nam możliwości wniesienia wniosku o ponowne rozpatrzenie poprzedniego protestu. Jestem pełen uznania dla Moniki, która z przepisami w ręku przygotowała się do wszystkich trzech protestów (wczoraj i dzisiaj) i łącznie przez 4,5 godziny broniła swojej załogi. Jak na razie 2:1 dla Moniki, ale niestety ten 1 dla przeciwników to DSQ.
Na razie dziewczyny są padnięte.
Wyniki na stronie nie uwzględniają jeszcze protestów.
Wika i Karolina wskoczyły na 8 miejsce, gwarantujące udział w medal race, Emilia i Monika muszą jeszcze trochę powalczyć. Róznica punktowa pomiędzy 4 i 8 miejsce jest niewielka i wszystko się może zdarzyć. Pierwsze trzy załogi mają już nieco przewagi i pływają bardzo równo.
Nasze 29ery miały dzisiaj tłusty dzień – Ola Melzacka wygrała wszystkie wyścigi i jest liderką po 2 dniach. Michalina Manikowska jest 3. Mikuś Staniul 2 a Michał Sawicki 5.

Jedziemy na EUROSAF – dzień 7 (wyścigi)

Dzisiaj zaczynamy o 14 – czekamy na bryzę. Pogoda wakacyjna. Dziewczyny już w porcie. Zobaczymy czy i ile wyścigów uda się rozegrać. Walczymy o Medal Race (8 załóg). Ekipa 29er postawiła wysoko poprzeczkę i my musimy do tego poziomu dociągnąć, bo jest szansa na Nations Cup – oddając go organizatorom powiedzieliśmy, żeby się do niego nie przyzwyczajali, bo planujemy zabrać go z powrotem do domu.

Przed 14 pojawił się komunikat o odroczeniu startów do 16. Wiać zaczęło około 15 ale tak niesmiało, około 4-5 węzłów. Po wystartowaniu pierwszych grup wiatr zmienił kierunek o 90 stopni – tak nagle. Po prostu przestał wiać z jednej strony zaczął z drugiej. Przy czystym niebie i pięknym słońcu. Szkoda, bo nasze dwie załogi wraz z Niemkami prowadziły wyścig. Komisja przestawiła trasę a w tym czasie rozwiało się do 12-14 węzłów. Pierwszy wyścig zaczął się rewelacyjnie – Wika i Karolina na 3 miejscu rozpoczęły drugą halsówkę a Emilia z Moniką były 5. Niestety, sędzia podpłynął do Wiktorii i Karoliny i kazał im kręcić kółka – dziewczyny nie wiedziały za co, ale wykręciły i spadły na 9 pozycję. Tak też obie nasze załogi dojechały do mety. Po wyścigu Wika i Karolina zapytały sędziego za co była kara – okazało się, że podobno pompowały. Dziewczyny chciały złożyć skargę na decyzję sędziego, ale zaprzyjaźnieni trenerzy odradzili bo to sprawa nie do wygrania. Akurat tego dnia pływałem wzdłuż trasy i robiłem zdjęcia – nie widziałem aby pompowały ale cóż, sędzia widzi lepiej. W drugim wyścigu też było dobrze. Po pierwszej halsówce Wika i Karolina 4 a Emilia i Monika 6. Potem nieco się przetasowało, Emilia i Monika rewelacyjnie popłynęły drugą halsówkę i dowiozły do mety 5 miejsce. Wika z Karoliną dojechały 6 próbując dogonić koleżanki z Polski i Włoszki.
Wyścigi zakończyły się o godzinie 19:00 – nadal świeciło piękne słońce i było ciepło. Nasi koledzy z trasy 29er ścigali się aż do 20:15.
Zatem po 8 wyścigach i 1 odrzutce Wika i Karolina są na 7 miejscu a Emilia i Monika na 9.
Jutro wyścigi maja zacząć się dopiero o 15:00 – z Zawiadomienia O Regatach wynika, że pozostał do rozegrania jeszcze tylko 1 wyścig dla naszej klasy a potem w niedzielę najlepsza 8 zmierzy się w Medal Race.

Wieczorem team lederzy i trenerzy (po 2 osoby z każdego kraju) otrzymali zaproszenie na kolację z oficjelami miasta, francuskiego odpowiednika PZŻ i Eurosafu. Ponieważ z Polski jest nas tutaj dwóch – Daniel Dołęga i ja, to już wcześniej uzgodniliśmy, że ja pełnie rolę kierownika drużyny a Daniel jest trenerem. Tak więc obaj załapaliśmy się na imprezę. Serwowano dania degustacyjne – wspaniale podane, cudownie wykreowane dzieła sztuki kucharskiej. Mieliśmy też okazję porozmawiać z kolegami (bardziej Daniela niż moimi) z federacji Angielskiej (po Eurosaf jadą prosto do Bułgarii), Norweskiej, Włoskiej i Francuskiej.

Trzymajcie jutro kciuki za Wikę i Karolinę – aby utrzymały się w pierwszej 8 i za Emilię i Monikę, aby do niej awansowały.

PS – koleżankom i kolegom z 29erów nie szło tak rewelacyjnie jak wcześniej, ale utrzymali swoje wcześniejsze miejsca w klasyfikacji generalnej. Ola Melzacka z Mają Micińską są tutaj gwiazdami i na wspomnianej kolacji Daniel był mocno odpytywany o tą załogę. 29ry mają szanse na 3 medale wiec i za nich trzymajcie kciuki.

Jedziemy na EUROSAF – dzień 8 (wyścigi)

Dzisiaj był tylko jeden wyścig dla 420 aby dopełnić do 9 w serii kwalifikacyjnej. Bardzo ładnie popłynęły Emilia i Monika zajmując 7 miejsce po odrobieniu straty z miejsca 10. Dobra druga halsówka i rewelacyjny pełny, kiedy minęły trzy inne załogi. Niestety, układ na mecie był taki, że dziewczyny spadły z 9 na 10 miejsce ogólnie i jutro startują w wyścigu pocieszenia razem z chłopakami z 420. Wiktoria i Karolina wyścig zawaliły kompletnie i przypłynęły 11 – w tej stawce błędy są nie do odrobienia (chyba, że inni też je popełnią). Odrobiły torchę dystansu ale miejsca nie poprawiły – wyszstko straciły na pierwszej halsówce, którą popłynęły za daleko w lewo, za odkręcającym wiatrem. Ale odwrotnie niż u Emilii i Moniki zadziałała kolejność na mecie – utrzymały 7 miejsce w ogólnej klasyfikacji i jutro płyną w medal race (8 najlepszych załóg). Do 6 załogi tracą 8 punktów (4 miejsca w medal race) ale do 5 już 18 (9 miejsc czyli nie do odrobienia). Z kolei nad 8 Francuzkami maja tylko 1 punkt przewagi.
Okazuje się, że dla wielu krajów EUROSAF to nie jest pomniejsza impreza – wiem, że reprezentacje Anglii, Francji i Niemiec pakują się jutro i ruszają do Bułgarii.

Zatem jutro od nowa emocje – o 11:00 startują Emilia i Monika a o 14:00 Wiktoria i Karolina. Ma wiać ponad 20 węzłów, więc może być „niezła jazda”.

Jedziemy na EUROSAF – dzień 9 (wyścigi pocieszenia i wyścigi medalowe)

Emilia i Monika w południe startowały w wyścigu pocieszenia razem z panami. Na początku były 5 po bardzo dobrej halsówce, potem w końcówce spadły na miejsce 7 ale tylko na kilkanaście sekund i wspaniałym manewrem na bramce wyskoczyły ponownie na miejsce 5, którego już nie oddały do mety.
Wiatr był w miarę stały jeżeli chodzi o kierunek ale chodziły szkwały i wiało jakieś 12 węzłów w porywach do 16-17 węzłów.

Wiktoria i Karolina startowały w serii wyścigów medalowych, które rozpoczęły się o 14:00 startami RSX i SL16. W tym czasie wiatr, zgodnie z prognozą tężał. W trakcie wyścigu wiało 20 węzłów ze szkwałami do 23-24 węzłów. Dziewczyny stwierdziły, że jadą na całość – miały tylko 1 punkt przewagi nad 8 załogą i aż 8 do odrobienia do 6 miejsca. Na więcej nie było szans, bo brakowało punktów do zdobycia. Ze startu wyszły rewelacyjnie – jako pierwsze z pinu i pilnowały zmiany, która pozwalała pojechać w lewo. W tym czasie większość załóg zrobiła zwrot i pojechała w prawo, środkiem. do ⅔ halsówki dziewczyny prowadziły wyścig, z przewagą kilkudziesięciu metrów. Niestety – kawałek przed górnym znakiem strzelił obciągacz bomu co przy tym wietrze oznaczało walkę o życie a nie o miejsca. Na górnym znaku dziewczyny były 4 ale na kursie pełnym nie mały szans – brak obciągacza nie pozwalał na walkę. Na drugą halsówkę dziewczyny wyszły na 6 miejscu a ponownie na górny znak jako 7 / 8 razem z załogą niemiecką walczącą o podium. Niestety, na boi się spotkały i Wiktoria nie miała jak sprawnie zrobić zwrotu aby ustąpić miejsca przy boi a to spowodowało, że Niemki się przewróciły. Wiktoria z Karoliną dostały karę dwóch kółek, ale Niemki złożyły protest i sędzia pokazał naszym czerwoną kartkę. Szkoda wielkiej szansy na dobre miejsce i pokazanie się w medal race ale to pierwsza taka ważna impreza dziewczyn i pierwszy medal race. Jadąc tutaj miały cel, aby popłynąć w medal race i to udało się osiągnąć. Na więcej zabrakło szczęścia, umiejętności i sprzętu.
Słabsze wyniki w wyścigach słabowiatrowych wiążemy z dużym wpływem prądów pływowych w zatoce. Przy pływach na poziomie 6-7m prąd osiągał prędkość 20-30 metrów na minutę i z tym nie umieliśmy sobie poradzić. Przy silnym wietrze prąd tak bardzo nie przeszkadzał i wtedy wyniki były znacznie lepsze (2 drugie miejsca Wiktorii, czy kilka razy 5 miejsce obu załóg).
Dzisiaj jeszcze zakończenie i pakowanie sprzętu a wieczorem nasza ostatnia kolacja.
Kciuków już trzymać nie trzeba – za te trzymane dziękuję w imieniu dziewczyn. Od pierwszego dnia do samego końca regat były rewelacyjne – radziły sobie ze stresem, z nowymi wyzwaniami (prądy, pływy), walczyły podczas protestów (2:1 dla nas, a właściwie to dla Moniki).
Summa summarum – Youth EUROSAF 420 Women: Wiktoria i Karolina miejsce 8, Emilia i Monika miejsce 10.

Ekipa 29er wywalczyła 1 miejsce wśród dziewczyn i 3 wśród panów. Niestety żeglowali dzisiaj ze zmiennym szczęściem i szanse na więcej medali odjechały. 29ery ścigały się przy wietrze silniejszym niż 420 stąd w ich wyścigach było wiele wywrotek.

PODSUMOWANIE

Było fajnie – szkoda wracać. Żal straconych szans – w takiej stawce przegrywa się robiąc błędy. Jeżeli przeciwnicy nie popełniają błędów, to nie ma jak odrobić strat. Natomiast zebrana nauka jest bezcenna.
Błędy były i kosztowały nas szanse medalowe – Wika z Karoliną mogły powtórzyć start w 1 wyścigu i miałyby 5 miejsce zamiast OCSs, bo szósta załoga dopłynęła z dużą stratą. Mogły też nie pompować (bo chyba jednak sędzia miał rację) i zamiast 9 miejsca w 4 wyścigu miałyby miejsce 3. Emilia z Moniką mogły zgłosić protest na Francuzki wtedy, gdy Brytyjki głosiły protest na naszą załogę – sprawę by wygrały i 4 wyścigu zamiast DSQ miałyby 5 miejsce. Gdybanie nic nie da – trzeba się wziąć do roboty i tyle!

Ale było coś jeszcze – jak wiecie, mieliśmy towarzystwo ekipy 29er pod dowództwem Daniela Dołęgi. Daniel jest trenerem klubowym 29er w YKP Gdynia i trenerem kadry 29er. Miał pod opieką cztery załogi, w tym niezaprzeczalną gwiazdę – Olę Melzacką (zazdrościli nam przede wszystkim Brytole) . Przez kolejne dni na wodzie przyglądałem się jak pracuje. KAŻDEJ załodze poświęcał tyle samo czasu, z KAŻDĄ załogą rozmawiał, podpowiadał, sprawdzał ustawienia. Przed wyścigiem medalowym podpływał do KAŻDEJ załogi na parę minut o coś tam czarował – dzięki temu cała ekipa, wszystkie 4 załogi były zmobilizowane i zmotywowane. A czary się udały i dwa (właściwie cztery) medale są w kieszeni.
Przez te kilka dni miałem okazję z Danielem porozmawiać o jego pracy. O tym, co działo się wcześniej, mówił może minutę – głównie o tym, jak zaczynał z Olą. A potem długo opowiadał o tym, co chce z tą ekipa osiągnąć, jak zamierza to zrobić i jakie ma pomysły na CAŁĄ grupę na najbliższe kilka lat. Jeżeli Francja zostanie organizatorem IO w 2024 roku (o co się ubiega), Brest może zostać areną zmagań żeglarskich. Dzisiaj stawiam na to, że Daniel doprowadzi swoją ekipę do medali IO. Życzę jemu i jego ekipie, żeby co najmniej powtórzyli wynik z tegorocznego EUROSAF.
Dlatego Panie i Panowie z PZŻ – nie straćcie takiego trenera i nie zmarnujcie takich załóg.
Podczas uroczystej kolacji Daniela chcieli podkupić Anglicy i Norwegowie – od razy z całą ekipą, co prawda dopiero po trzecim kieliszku wina, ale może im się to kiedyś przypomnieć.

Wspólnie z Danielem podpatrywaliśmy inne ekipy – głównie Anglików, ale także Niemców, Włochów no i oczywiście gospodarzy, Francuzów.
Każda z tych ekip miała przede wszystkim Kierownika Drużyny (Team Leader = TL), który z głowy trenerów zdejmował WSZYSTKO, co nie dotyczyło pływania. Tak więc taki TL załatwiał całą biurokrację na brzegu, zajmował się logistyką, organizował wszystko to, co trzeba było zorganizować, siedział na karku organizatorom i KR. Wiedział które klasy o której godzinie mają zejść na wodę i na który akwen popłynąć. Na bieżąco znał wszystkie zmiany do IŻ. No i biegle mówił po angielsku.
Większość ekip przywiozła ze sobą meteorologa i specjalistę od prądów i pływów, który na bieżąco na odprawach informował załogi o tym, którędy pływać a których obszarów unikać. U nas tym wszystkim zajmował się Daniel – od administracji przez logistykę aż po samodzielne badanie prądów w zatoce. Ciesze się, że chociaż trochę mogłem mu pomóc w tych nie-trenerskich działaniach.
Jestem ciekaw, kiedy w pływaniu juniorskim na poziomie mistrzostw Europy czy świata doczekamy się takiego sztabu ludzi?
No i szkoda, że wiele klas olało EUROSAF.

Album ze zdjęciami (i podpisami) – powinien być dostępny dla wszystkich.

 

Dodaj komentarz

Adres elektroniczny nie będzie publicznie widoczny.

*

*