Lipiec według Radka
Górki pierwsze
Dzień 1.
Przyjechaliśmy. Łódki były już przygotowane po poprzednim zgrupowaniu. Szybko przygotowaliśmy się do zejścia i po krótkiej odprawie wypłynęliśmy. Na treningu było typowe rozpływanie czyli wyścigi etapowe na Wiśle. Było za mało czasu żeby wypłynąć na morze. Po spłynięciu na brzeg zjedliśmy kolacje i poszliśmy na odprawię na której trenerzy pokazali regulamin zgrupowania i omówili plan dnia.
Dzień 2.
Na rozruchu część grupy poszła grać w tenisa ziemnego, a druga część pobiegać po plaży. Po śniadaniu był czas na przygotowanie sprzętu. O 10:30 trenerzy zebrali nas na odprawę i powiedzieli plan na wodę. Wypłynęliśmy na morze i zaczęliśmy od wariantów, potem robiliśmy ćwiczenia startowe. Z nad Gdyni przyszła duża ciemna chmura, z której zszedł silny wiatr wiec spłynęliśmy na Wisłę aby dokończyć ćwiczenia. Na drugim treningu odbył się tylko jeden wyścig z powodu bardzo małego wiatru. Po spłynięciu poszliśmy na siłownię oraz ping-ponga. Trenerzy podzielili nas na dwie grupy, jedna poszła na siłownię, druga grała w ping-ponga oraz piłkarzyki. Po kolacji odbyła się odprawa.
Dzień 3.
Rozruch wyglądał jak poprzedniego dnia. W czasie przeznaczonym na przygotowanie sprzętu trenerzy patrzyli czy wszyscy to robią. O 10:30 zostaliśmy zwołani na odprawę. O 11:30 rozpoczął się wyścig z bramy na morze. Na treningu zrobiliśmy po dwa warianty i ćwiczenie startowe polegające na podnoszeniu ręki gdy uważamy ze jesteśmy na linii startu. Potem było parę wyścigów po śledziu i jeden do górnej boi i do portu. Na drugim treningu były jak zwykle wyścigi, niestety było bardzo dużo falstartów, za które karą było 150 zwrotów przez sztag i 100 przez rufę które trzeba było zrobić podczas gdy inni płynęli wyścig. Wieczorem była odprawa na której zobaczyliśmy filmy z ćwiczeń startowych i widać było jak duże robimy błędy.
Dzień 4.
Rano trenerzy dali nam jeszcze jedną opcję rozruchu, a mianowicie trening na siłowni. Na pierwszym treningu podzieliliśmy się na dwie grupy. Jedna grupa ćwiczyła starty podczas gdy reszta ćwiczyła pełne oraz wyścigi etapowe. Na drugim treningu standardowo były wyścigi na których był mały wiatr, ale duża fala. Na odprawie był wykład o wietrze na Gardzie we Włoszech oraz rozpatrzone dwa protesty.
Dzień 5.
Rano rozruch był jak zawsze na plaży oraz na korcie tenisowym. Na odprawie trenerzy powiedzieli nam, że mamy się przebrać i wypłynąć na Wisłę Śmiałą. Gdy wypłynęliśmy okazało się że jest za mało wiatru, aby robić ćwiczenia wiec po kolei załoganci i sternicy pływalni sami na łódce potem zmieniliśmy się rolami w załogach. Przed drugim treningiem dowiedzieliśmy się, że nie schodzimy bo miały przyjść burze i po chwili zaczęło padać. Zamiast treningu poszliśmy na siłownię oraz ping-pong. Na siłowni odbyły się testy na ergometrze na 1500 metrów, najpierw chłopaki potem dziewczyny.
Dzień 6.
Jak zawsze był rozruch po którym było śniadanie, na którym dowiedzieliśmy się że mamy być już o 10 przy łóżkach przebrani. Po odprawie o 10:30 wypłynęliśmy na wodę. Ćwiczyliśmy manewry ze spinakerem oraz wyścigi etapowe. Na drugim treningu były wyścigi przy średnim wietrze, ale z dużą falą ze wszystkich stron. Po kolacji trenerzy wypłynęli na wyścigi optimistami na Wisłę.
Dzień 7.
Rano był rozruch, potem śniadanie i odprawa z poprzedniego dnia zamiast pracy przy sprzęcie. Gdy się skończyła poszliśmy na dół segregować rzeczy, które zostają a które musimy wziąć do Gdyni na regaty. Gdy już skończyliśmy szybko przygotowaliśmy łódki i zaczęliśmy schodzić na wodę. Na treningu głównie ćwiczyliśmy przymiarki oraz wyścigi etapowe na koniec z bardzo długim pełnym. Po obiedzie były wyścigi na których była bardzo krótka i stroma fala, która bardzo utrudniała żeglugę na wiatr. Po drugim wyścigu trenerzy powiedzieli żeby spływać, bo z nad Gdańska idzie burza. Po kolacji była krótką odprawa.
Dzień 8.
Rano rozruch był odwołany, zamiast niego mieliśmy się spakować. Po śniadaniu od razu przebraliśmy się w pianki i poszliśmy z torbami na dół wrzuciłyśmy je auta i od razu poszliśmy do łódek. Po zwodowaniu łódek wkładaliśmy wózki na przyczepę, a sami wypłynęliśmy na Wisłę i czekaliśmy na wszystkich. Na morzu mieliśmy przepłynąć do Gdyni w ramach wyścigu ale po pewnym czasie przestało wiać wiec trenerzy wzięli nas na hol. Gdy byliśmy bliżej Gdyni trenerzy nas puścili i zaczął się wyścig medalowy regat obozowych. W Gdyni wyjęliśmy łódki i przygotowaliśmy do zostawienia. Po obiedzie spakowaliśmy wszystkie rzeczy i pojechaliśmy do domów.
Górki po volvo
Dzień 1.
Skończyły się właśnie regaty na imprezie „Volvo Gdynia Sailing days.” Tuż po zakończeniu regat otaklowaliśmy łódki i popłynęliśmy do górek zachodnich. Wiatr nam sprzyjał, płynęliśmy półwiatrem na spinakerach. Gdy byliśmy już za Sopotem trenerzy wzięli nas na hol bo kończył się czas. Od razu jak spłynęliśmy poszliśmy na kolacje, bo i tak byliśmy już trochę spóźnieni. Gdy zjedliśmy każdy sprawdził swoją łódkę i wprowadził się do pokoju.
Dzień 2.
Rano mieliśmy nieco inny rozruch, a mianowicie biegaliśmy po okręgu wykonując ćwiczenia, potem jeszcze parę ćwiczeń siłowych i rozciąganie. Po śniadaniu o 10 spotkaliśmy się na odprawie i o 11:20 zaczęliśmy trening na wodzie, na którym na rozgrzewkę pływaliśmy za liderem, tak zwanym wężykiem. Potem wypłynęliśmy na morze i zrobiliśmy parę przymiarek. Na koniec plywaliśmy po śledziu ale na pełnym mieliśmy pływać baksztagami, tak jak robi się to czasem na Gardzie na której są mistrzostwa Europy. Po obiedzie na drugim treningu nie było już regat obozowych, robiliśmy wyścigi po śledziu z zadaniami takimi jak pilnowanie czy strona startu. Po kolacji jak zwykle była odprawa i trochę czasu wolnego.
Dzień 3.
Na rozruchu pobiegliśmy przez las wzdłuż plaży, gdy wróciliśmy zrobiliśmy krótkie rozciąganie. Na śniadaniu zaczęło padać więc trenerzy powiedzieli abyśmy wstrzymali się z przebieraniem i przygotowywaniem łódek. O 10:30 trenerzy powiedzieli że za pół godziny spotykamy się na siłowni. Cześć grupy grała w ping-ponga, druga ćwiczyła. Siłownia była za mała żeby pomieścić cała grupę. Potem była zamiana grup. Po obiedzie wyszliśmy normalnie na wodę. Pływaliśmy głównie wyścigi po śledziu z tą różnicą że na pełnych mieliśmy pływać baksztagami. Na koniec były jeszcze dwie połówki i wyścig do portu. Od razu po kolacji była odprawa a potem czas wolny.
Dzień 4.
Na rozruchu biegaliśmy po lesie. Po powrocie robiliśmy jeszcze ćwiczenia – rozciąganie. Na pierwszym treningu ćwiczyliśmy manewry, ale część łódek wypłynęła bez foków jako kara za nie bieganie na treningu. Na drugim treningu wypłynęliśmy w morze, żeby sprawdzić prędkość łódek. Po kolacji odbyły się swego rodzaju gry na plaży jako trening kompensacyjny.
Dzień 5.
Na rozruchu pobiegliśmy lasem wzdłuż plaży, a wróciliśmy plażą, w porcie zrobiliśmy krótkie rozciąganie i poszliśmy na śniadanie. O 11 miała być decyzja co robimy ponieważ bardzo mało wiało. Na odprawie trenerzy powiedzieli żebyśmy popracowali przy łódkach ponieważ większość z nas jedzie na MEJ na Gardzie. Po obiedzie który był o godzinę wcześniej wyszliśmy na wodę. Na wodzie ćwiczyliśmy przymiarki oraz długie pełne. Wieczorem, po kolacji, poszliśmy na plażę grać w zbijaka.
Dzień 6.
Rozruch był bardzo lekki, na plaży każdy porozciągał się we własnym zakresie. Po śniadaniu zaczęliśmy się pakować na wyjazd do Włoch. Każdy musiał przygotować dokładnie łódkę oraz rzeczy zapasowe, co zajęło cały czas od śniadania do obiadu. Przed obiadem zdaliśmy pokoje, aby po obiedzie móc tylko wsiąść do auta i pojechać.